Krystyna Janda – aktorka:

Niewątpliwie, dobrze jest kiedy reżyser i montażysta a przede wszystkim operator idą wspólnie, ramie w ramię, porozumiewają się na każdym etapie, a zanim postawia kamerę na planie, wiedzą co chcą zrobić, o czym, po co, i jakie to ma być.

W czasach socjalizmu, kręciliśmy filmy bez scenariusza, tzn. prawdziwa wersja scenariusza powstawała w trakcie zdjęć, z powodów cenzuralnych i wtedy wszystko nabierało jeszcze innego znaczenia, wagi i sposobu, szczególnie ze kręciło się filmy na taśmie w proporcjach 4:1 i montażysta musiał być wtedy czasem cudotwórcą.


Greg Zgliński – reżyser:

Ta faza jest kluczowa, ponieważ tak naprawdę dopiero tu dowiaduję się, jaki będzie ten film i czy uda się zbudować emocje i napięcie.

Ja, jako reżyser opowiadam w montażu historię po raz drugi lub nawet trzeci. Montażysta opowiada ją po raz pierwszy, dlatego potrafi bardziej trzeźwo ocenić nakręcone ujęcia i czasem zaproponować nowe i często lepsze rozwiązania.

Od montażysty oczekuję nie tylko dobrego warsztatu, sprawnego łączenia ujęć, ale także myślenia narracją filmową, czyli jak najciekawiej opowiadać.


Wojtek Smarzowski – reżyser:

Montaż to jeden z trzech (obok scenariusza i pracy z aktorem) fundamentalnych elementów powstawania filmu. Podstawowa funkcja montażu to przeprowadzenie widza przez historię.

Dla mnie montaż zaczyna się od rozmowy o znaczeniach. Sklejki same w sobie nic nie znaczą, nigdy nie jest ważne „jak”, zawsze ważne jest „po co”.

Z jednej strony montażysta musi być partnerem do rozmowy o znaczeniach i mimo niezbędnej otwartości musi być gotowym do obrony swoich racji wojownikiem, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żebym mógł spędzić dwa-trzy miesiące w zamkniętym pomieszczeniu z kimś, kto inaczej niż ja postrzega świat. Albo z jakimś, za przeproszeniem, abstynentem.


Anna Kazejak – Dawid – reżyserka

Montaż filmowy to, rzecz jasna, nie robienie sklejek, ale nadawanie sensów, budowanie rytmu i dynamiki filmu oraz emocjonalnych przebiegów.

Poprawny montaż to jedno, a sztuka montażu to co innego. I tę drugą zawsze będzie otaczała pewna mgiełka tajemnicy, i pozostające bez odpowiedzi pytanie, dlaczego sklejka wypada w tym, a nie innym miejscu. 


Robert Brutter – scenarzysta:

Zacznijmy od tego, że scenarzyści i montażyści to chyba jedyne samotnicze profesje w filmowym świecie; to z pewnością jakoś nas łączy. Scenarzysta jest na początku drogi – montażysta na końcu.

Jak scenarzysta i reżyser potrafią się zrozumieć, to już jest mały cud, jak do tego dołączy podobnie myślący montażysta, to mamy cud niejako podwójny. Bo tak naprawdę tylko ta trójka odpowiada za całą historię.

Przyjmując, że techniczne umiejętności są oczywiste, liczy się inteligencja montażysty, wrażliwość i kultura… no kumanie na wysokim poziomie po prostu się liczy.


Artur Barciś – aktor:

W trakcie montażu może się okazać, że dla dobra filmu scena, która kosztowała mnie dużo wysiłku i umiejętności musi zostać usunięta. W trakcie montażu średnio zagrana rola może się okazać rolą wybitną.

Może się też zdarzyć, choć to mało profesjonalne, że montażysta/tka osobiście nie lubi jakiegoś aktora i tak zmontuje materiał, że prawie nie będzie go na ekranie (śmiech).

Jeśli film będzie źle zmontowany, to choćbym nie wiem jak dobrze zagrał, nikt go dobrze nie oceni.

Często podczas montażu powstaje zupełnie inny film niż pierwotnie planowano. Często montażysta widzi więcej niż reżyser i może w sposób istotny wpłynąć na kształt filmu.

Myślę, że poza profesjonalizmem powinien posiadać dar widzenia w materiale filmowym tego, co wyjątkowe, szczególne. Tego co sprawia, że pamiętamy jakieś ujęcie bardzo długo, bo montażysta potrafił je wychwycić i odpowiednio zmontować.


Jacek Filipiak – reżyser

Na czas montażu reżyser z montażystą muszą stworzyć krótkotrwały, niezwykle intensywny i energetyczny „związek małżeński”. Montażysta jest pierwszym widzem, recenzentem i twórcą. Oczekuje od niego otwartości, szczerości i krytycznego spojrzenia na materiał.


Maciej Kubicki – producent

To właśnie we współpracy z montażystą kształtuje się ostateczna forma opowiadania filmowego. I chodzi przede wszystkim o sensy, które ujawniają się wskutek twórczej ingerencji montażysty.

Jako producent, który jest przy projekcie od momentu rozpoczęcia prac scenariuszowych, w miarę upływu czasu nieuchronnie tracę dystans do tego, co pierwotnie chciałem wraz z innymi uczestnikami tego procesu opowiedzieć. I montażysta, często w bolesny sposób, ten dystans przywraca.

Z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie w montażowni powracają pytania stawiane na początku procesu, czyli “o czym to ma być” i “jak to osiągnąć”. Tu dochodzi do weryfikacji pierwotnych założeń i korekt a czasem nawet rewolucji w układzie narracji.

Na marginesie, w kwestiach formy i konstrukcji filmowego opowiadania to właśnie od montażystów nauczyłem się najwięcej i w tym sensie jestem ich największym dłużnikiem.

Poza tym dobry montażysta powinien mieć, z mojej perspektywy, bardzo istotną umiejętność uśmierzania konfliktów, które nieuchronnie wybuchają w montażowni: czy to między producentem a reżyserem czy między producentami.

Skontaktuj się
z nami !

Zapraszamy do kontaktu z naszym biurem.
Jesteśmy dostępni pn - pt